środa, 17 listopada 2010
wtorek, 12 października 2010
środa, 29 września 2010
poniedziałek, 30 sierpnia 2010
chi chi cha
ze mną ćpać
ze mną śmiać
chi chi cha, chi chi cho
ze mną konie...
kurwa mać!
Nie widzisz, że dłonie
po wewnętrznej stronie
gładkie mam.
Nie czujesz, jak mi ciepło smakuje...
Więc dlaczego!
Przeciągiem częstujesz
...
gdy szlocham
nie wrzeszcząc
kocham.
Bo:
ze mną spać
ze mną ćpać
ze mną konie...
Nie słyszysz!
jak głos szarpię i łamię...
na - chi chi cha
na - chi chi cho
Ze mną palić
ze mną pić
ze mną żyć?
chi chi cha
która to ja?
środa, 18 sierpnia 2010
układanka
przekładam
dodaje czasami, odejmuję czasem
obdzielam, mnożę pod palcami
scalam układami, wariacjami,
myślami, bezmyślami
a one same się już literkują
sumują i podsumują
równają
a i w nawiasy się biorą
w linijkach, rządkach, grządkach
czekając
by się udowodnić
wtorek, 17 sierpnia 2010
wtorek, 27 lipca 2010
...a to ty
poruszyło się na wietrze
lub w wyniku lekkiego zatrzęsienia ziemi,
które tylko taką trawą wzruszyć może,
ale to coś przykuło mój wzrok do ziemi
uważniej
może poruszyło się zbyt fikuśnie?
przyjrzałam się
bardziej i mocniej
i już nie dałam się oszukać...
- to mała jaszczureczka
taaaka ---------------------------- maleńka
zapytałam:
- a to tu się schowałaś,
przed holokaustem dinozaurów?
nie mogła mówić - uciekła
- Ach - pomyślałam - musiało być strasznie,
skoro ze strachu już nie urosłaś
poniedziałek, 26 lipca 2010
jak dziecko
czy moje myśli skądś wyszły
nim tutaj przyszły ?
gdzie był świat ?
nim zaczął przeglądać się we mnie ?
i wyglądać różnie ?
gdzie sobie był wapń z moich kości ?
i żelazo z krwinek ?
- może w sałacie ?
- może w górach ?
- może w morzu ?
bo, białko to pewnie w jakimś jajku,
a węgiel pod ziemią ?
ale ?
ale jak to wszystko się połączyło ?
i być mną nauczyło ?
moimi włosami ?
złośliwością moją ?
i zębem mądrości ?
i jak się to wszystko we mnie skupiło ?
zeszło i nie rozeszło ?
i jaki to klej rozkazał
się nie rozmazać ?
choć może już mam w sobie
piasek z plaży
i kamień z kamieniołomów ?
na pamiątkę,
a i na przyszłość
niedziela, 25 lipca 2010
mucha pijaczka
nad szklanką latała
machałam jej
może tylko tak myślałam
że jej machałam
myślałam, też że już poleciała
już się napiła
ale ona chyba wróciła,
i ciągle tam była
więc pewnie ją wypiłam
i tak ją zabiłam
cóż pogrzebię ją
a może popłynie - jutro
sobota, 24 lipca 2010
modlitwa
A KOGO? JEGO? TEGO? GO? JĄ? TAMTĄ? TĄ?
nie nie mienie me nie nie nie mienie me nie mienie nie
A KOGO? JEGO? TEGO? TAMTEGO? JEJ? TAMTEJ? TEJ?
nie nie nie mniemanie me nie nie mniemanie me nie nie nie
A KUKU
poniedziałek, 19 lipca 2010
myśli
nie zapraszane
nie mile widziane
yhm
no cóż znamy się
więc
poszukam im zajęcia
okna nimi pomyję
ciasto ukręcę
drinka zrobię
zbyt mądre nie są
szybko je ogłupię
kolory im dziwne pokażę
dźwięki dam obce
dotyk nie swój
może
je zagadam przez telefon
zastukam na klawiaturze
a gdy pójdę sobie spać
poproszę by też zasnęły
spokojnie do rana
na dywanie
potem dam im zajęcie
niedziela, 18 lipca 2010
ość
jak łkałem
niech ktoś na mnie wpłynie
niech mnie rozwinie
i tu
jak na złość,
przyszła miłość
dała w kość
zostawiła ość
w sercu,
co ja na to poradzę,
chyba się nie zdradzę
kocham nad życie
wyszedłbym
poszedł
doszedł
bo kocham nad życie
ale jedną nogę w kredycie
uwięzioną mam
co robić
jak teraz na złość
przyszła miłość
dała w kość
zostawiła ość
w sercu
co ja na to
poradzić mam
humanista jestem
ale procenty znam
co zrobić
kocham nad życie
trochę skrycie
no bo co
piwnice mam
a tam dużo wina
a, i jeszcze syna
co zrobić
jak na złość
przyszła miłość
dała w kość
zostawiła ość
jak ją zostawię
to się udławię
i co...
równowaga
a przecież już tam byłam
równo stałam
się nie chwiałam
przed siebie się patrzyłam
i się nie potykałam
bo w równowadze sobie byłam
przyszedłeś i mnie wyprowadziłeś
i po co to zrobiłeś
i jeszcze się dziwisz
że się chwieję
że szaleję
włosy rwę
i się drę
i po co to mówiłeś
po co wspominałeś
po co się zaczynałeś
tylko imiona pomyliłeś!
nie podchodź!
równowagę chwytam
potem ją naostrzę
sobota, 17 lipca 2010
człowiek pies
dobry już byłem
dobrze z oczu patrzyłem
byłem dobroduszny
dobroczynny i zwinny
dobrze się łasiłem, często się myłem
byłem jak ulał. jak anioł, jak w raju
dobry już byłem
za wszystkie czasy
lizałem, ssałem, cmokałem, mlaskałem
teraz zły chcę być
zły jeszcze nie byłem
zła się nie napiłem
zły chce być
do pasji, do szału, do gorączki białej
taki ludzki bardziej
zwierzęcy mniej
piątek, 16 lipca 2010
czwartek, 15 lipca 2010
cha cha cha
tego samego dnia
ty i ja, ty i ja
tego samego dnia
cha cha cha
tego samego dnia
kurwa
przeciąć się jej nie dało
wziąć po pół
na pół góra dół
tylko ty i ja
cha cha cha
tylko ty i ja
podzielić się
ty nogi związane
ja myśli poplątane
tylko ty i ja
cha cha cha
tylko ty i ja
spalmy ją
niech nas ogrzeje
jeszcze raz
tylko ty i ja
cha cha cha
tylko ty i ja
kurwa
będzie piekło
szczęście
to dziwne, gdy było nie wiedziałem, że było
że wokół chodziło
rzeczy układało
gdy było
czasami się uśmiechało
w fotelu siedziało
na patelni smażyło
gdy było
może się obraziło,
gdy było
krzyczałem głośno i dosadnie
chcę szczęścia innego
wielkiego, fanfarowego
los przynosiłem i mówiłem,
a teraz sprawdź się - krzyczałem
plaże zaludniałem
ale się nie sprawdziło,
dlatego mnie opuściło?
widziało,
że go nie widzę, że się go wstydzę
że małe, zwyczajne
dlatego mnie opuściło?
to co zamiast
wyraźne
wyjątkowe
nie szczęście
poniedziałek, 12 lipca 2010
zaklęcia
rzucam gdzie popadnie
po tobie
słowami miłosnymi choć przeklętymi
słowami nierządu żądnymi
z matkami po staropolsku zwanymi
słowami żądaniami rzeczy
analnych i niewykonalnych
słowami choroby ci wręczam
egzotyczne i chroniczne
takie od urodzenia i przyrodzenia
słowne
i niewypowiedzianie dosłowne
już ochrypłam
wtorek, 6 lipca 2010
radość
Wielkiej Radości bynajmniej to nie przeszkadzało, a właściwe było jej obojętne, co niesie pod pachą - góry najwyższe z najwyższych, nowy dywan, czy niewyraźne zdjęcie małej kijanki.
I jak zwykle zresztą, nie weszła tylko wkroczyła i się obwieściła w paru słowach, bo w całych zdaniach Wielkiej Radości ciężko było przejść przez gardło. I jak zwykle zgodnie z protokołem powitał ją Śmiech i Łzy. Łzom wolno było ją witać, choć z drugiego rzędu, bo w pierwszym rzędzie Łzy stały w oczach, gdy już Radość definitywnie
sobie odchodziła, co najmniej w zapomnienie...
cdn.
rozpacz
Tylko tak po cichu, jak każda Cicha Rozpacz rozpływała się w środku, wlewając się w ręce, a one od tego rozkładały się bezradnie, wchodząc w nogi, a wtedy nogom chodzić się nie chciało. Ściskała też gardło i podnosiła żołądek. I tak długo żyła w takiej formie, że nie zauważyła małego pęknięcia. Nie zauważyła też jak ulewa się po kropelce. Aż któregoś dnia, który nie był żadnym ciekawym dniem, wylała się cała i z zachwytu zaczęła krzyczeć, wrzeszczeć nawet.
A wszyscy na nią patrzyli i kiwali głowami nie mogąc się nadziwić - To taka Cicha Rozpacz była.
Przecież.
wtorek, 29 czerwca 2010
nieistotne
Ciekawość w ręce chwytasz...
- Co poradzić... mój Boże?
Ciekawa jestem...
...ciekawa jestem kiedy się skończę...
czy aby to wszystko dobrze wykończę...
czy w połowie na pół się przerwę...
czy równo się moje ciało od myśli oderwie...
czy szybciutko - ot tak.
czy wolno - siak, nijak.
czarno-biało, czy w kolorze?
czy oczy moje będą samotne?
- A powiedz ty mi, moja mała...
... czy to istotne?
poniedziałek, 28 czerwca 2010
jak się masz
i nie chce zejść
mówię mu zejdź - choć na chwilę
chodź, w dół przesuń się
a on na to - nie
ale przecież
ja się z tobą nie mogę pokazać
zasłaniasz mnie,
a on na to - nie
i pod nosem śmieje się
nie bój się, przez ze mnie
nikt nie widzi cię - chronię cię,
coś ty?
nikt nie widzi mnie
bo uśmiech mam na twarzy,
więc proszę cię zejdź,
chodź w kącikach schowaj się
a on na to nie:
jeszcze zęby pokażę, a nie ugnę się
mówię mu
zobacz!
spuszczam na ciebie łzę
a on na to:
wybacz, rozśmieszasz mnie
mój mały diabeł
ma skrzydła
z niewypowiedzianych zachcianek
a włosy z czekolady
a oczy otwarte
a w rękach dwie Margarity,
i tak z nimi za mną chodzi
i nie za ciężko mu
i ubrany jest przejrzyście
i ogon ma zamaszysty
i co złe zaraz pod stół zamiata
mój mały diabeł
A jeśli nie przyjdziesz
tym pustym krzesłem cie zabiję,
a potem serwetką podpalę świat.
piątek, 25 czerwca 2010
Śnie
Nie!
Śnie... nie...
A... Dzień na ciebie krzyczy...
O nie, nie bój się
Pod poduszką się tu schowaj
do mnie tu przytul się,
i nie bój się
Śnie... nie
Oczy mi przed nosem zamknij
i wróć, odwróć się,
ukryj się tu przed dniem,
może nie znajdzie cię.
A, gdzie ten piękny?
Jak to który?
Przed chwilą tu był,
w rękach miał pomarańczowe bławatki
Śnie..?!
Skąd ty wziąłeś takie kwiatki?
A, skąd ja wiem, że on piękny był?
Nie drocz ze mną się!
Mamisz mnie?
To co!
Śnie... nie...
Proszę nie budź się!
Znowu mi go tu przyprowadź!
Gdzie?
Tu, gdzie niebieskie łąki i różowe pająki,
Oj, poczekaj na mnie śnie... nie...
Nie budź jeszcze mnie
proszę...
A ty nie krzycz na mnie!
Kim ty jesteś!
- Dniem!
O! Już chyba nie śnię.
środa, 23 czerwca 2010
mówię Ci
i siak
mówię Ci na siedząco
na stojąco
i na leżąco
mówię Ci od roku
mówię Ci w rozkroku
mówię Ci od razu,
na poczekaniu
i po odczekaniu
mówię Ci szybko i wolno
czytelnie i rozdzielnie
mówię Ci wprost
i naokoło
w kółko i w koło
teraz zacznę śpiewać
byle jak
szkoda nas na tak
byle jak
a przecież było tak:
- na opak
- na wspak
ale nigdy nie tak byle jak
i co niby dobrze jest?
bo niby jest - jako tak, jako tak, jako tak
Byle jak!
NIE!
NIE DAM SIĘ!
bo to wszystko nie tak
nie tak byle jak
niedziela, 20 czerwca 2010
dziwne to
dziwne to
wcześniej ten cudzy o mnie nie myślał
i kto by pomyślał?
a jeszcze i to,
że mnie rozdzieli,
bez mojej zgody podzieli
w dzień się z moimi oczami pobawi
na sen tylko nogi i piersi zostawi
o nosie też w międzyczasie pomyśli
choć on raczej się mu nie przyśni
zwyczajny jest do zapomnienia
nos zresztą rzadko nadaje się na westchnienia
dziwne jest tak w czyjejś głowie przebywać,
jeszcze dziwniej w niej zamieszkiwać
a najdziwniejsze jest już to,
że w wyniku afektu - bez żadnego defektu
sobota, 19 czerwca 2010
kłamię
nie, ja tylko prawdę na pół łamię
przecież całej ci nie dam
a ile?
no tyle, ile się ułamie
ułamek
większy lub mniejszy
ale zawsze ładniejszy
nie kłamię
tylko okruszek?
no cóż, okruszek też wykorzystać muszę
czasami tak niewiele się ułamie
nie kłamię
ale zawsze się z tobą podzielę
i ci jej dam
ile?
ile się ułamie - nie kłamię
piątek, 18 czerwca 2010
życzenie
Pożycz mi siebie - na dzień, lub dwa?
Tylko tyle?
Dobrze - niech będzie na chwil chwilę.
Bądź wtedy moja - nie twoja.
Pożyczona taka - wpadnij mi w ręce,
tak byś tylko mi była,
tylko mnie tęskniła,
na mnie patrzyła,
dobrze mi wróżyła.
Może? Daj Boże.
Nie martw się.
W tych moich rękach nie zgubisz się,
nie zginiesz,
a jak tylko zechcesz,
ciebie ci zwrócę
siebie odwrócę
i poczekam.
Może też mnie sobie kiedyś pożyczysz,
tylko wtedy, pamiętaj mój śnie
nie oddawaj mi mnie
- wcale.
stan cywilny
który się jednym zdaniem zmienia,
od chcenia bądź od niechcenia
i
nie ma się co rozwodzić i co zaręczać
zwyczajnie
miewa fazy lotne i stałe
bo to dziwny stan skupienia
który w przyrodzie często się zmienia
z reguły:
stały - bywa osowiały
poważny i rozważny
wolny jest zawsze swawolny,
a ze stałego uwolniony robi się dopiero zadowolony,
bo lotny jest wyjątkowo psotny,
a pod dużym ciśnieniem wręcz zalotny
podsumowując chemiczne działanie
stan cywilny - to stan z natury zwięzły i rozwięzły
co się czasami zwiąże i rozwiąże
i choć bywa, nie jest w stanie się utrzymać,
to dobrze, że się zmienia,
ten stan cywilnego istnienia
choć przecież to i tak bez znaczenia
koniec świata
Co za zmiana!
Co za data!
W czwartek będzie koniec świata!
W końcu!
Koniec końców tak nazwany
Tak więc na bok wszystkie plany
I planiki
Polemiki i plemniki
Toż to zmiana niesłychana,
choć słyszana już od rana...
O Pani pyta?
Widać Pani przyzwoita
Odpowiadam!
Nakrycie głowy- strój obowiązkowy!
A Pan?
Chyba nierozważny?
Skoro taki odważny?!
Nie dyskutować już!
Proszę!
Rozluźnić się!
Bowiem,
w czwartek wszystko się rozjaśni
I wyjaśni wszystkie waśni!
Dementi w piątek
dziewczyna z reklamy
- przecież ona jest z papieru
- a, co z tłuszczu byłaby lepsza
czwartek, 17 czerwca 2010
przewróciło się
pod nogami mi leży.
Podnieś się, bo nie obejdę cię
nie przeskoczę cię, nie.
- A tam. Nie zależy mi.
- Niech leży jak należy.
Życie! Przejść się po tobie mam?
Rozejrzeć się?
Czemu nie, czemu nie.
Ale podepczę cię?
- A tam. Nie zależy mi.
- Niech leży jak należy.
Życie! Wstań!
Pomodlę się.
Pogłaszcz mnie.
Czemu nie, czemu nie?!
- A tam. Już mi nie zależy.
niech leży.
środa, 16 czerwca 2010
myśl fioletowa
taka śliwka robaczywka
pełznie powoli
to się troszeczkę przesunie do przodu,
to ani drgnie udając, że jej nie ma,
albo znowu drży jak na wietrze,
dobrze, że jak każdy robak ma wiele rąk, czy nóg
może jakoś się przytrzyma,
przeczeka owinięta w kołdrę
może w międzyczasie urosną jej skrzydła
i będzie z niej kiedyś motyl w kropki
kto wie? kto wie?
wtorek, 15 czerwca 2010
ona
że ciało jej przed moim jest
uśmiecha się, zaprasza mnie
otwiera się i prosi wejdź
więc rozgoszczę się
i po tobie, w tobie rozejrzę się,
popatrzę się
a jeśli myśli twe podejdą wreszcie do mnie
rozbiorę je - wyrzucę złe
i w tobie ja obudzę się
poniedziałek, 14 czerwca 2010
niedziela, 13 czerwca 2010
Uważaj!
Uważaj!
Znowu na drodze mi nie stawaj
Tym razem nie zatańczę
Nie obejmę cię
Nie będę za tobą chodził
Bo już mnie nie obchodzi
Co ci szkodzi!
Uważaj na drodze mi nie stawaj!
Uważaj, bo rozdepczę cię!
Uważaj!
Rozważę, czy cię w ogóle zauważę
Uważaj na drodze mi nie stawaj!
Już się kiedyś po mnie przejechałaś
Błotem ochlapałaś,
Się nie odwróciłaś
Uważaj!
Teraz na drodze ty mi nie stawaj!
Nie tanio nabyłem równowagę,
którą utraciłem,
razem ze światem, który ci zostawiłem.
Uważaj
Nie próbuj mi się do łóżka położyć
Jak zostaniesz,
przyrzekam rachunek za spanie dostaniesz.
Uważaj!
Ty mi na drodze nie stawaj!
Już sobie radzę, już nigdy siebie nie zdradzę!
Nie drwij, bo zaraz poczujesz jak moja skóra smakuje!
Moja miła jaka szkoda, że mi się przyśniłaś.
sobota, 12 czerwca 2010
piątek, 11 czerwca 2010
zimowy
pójdę z nim
choć się wlecze
choć się ociąga i ciecze
czasie mijaj mnie prędzej
dniami tygodniami
przez palce mi przeleć
lub choć przesuń się
tylko nie cofaj się
bo wiem, że czas taki, że z czasem mi przejdzie
wiosną mi przejdzie
latem mi przejdzie
jesienią mi przejdzie
zimą przejdzie na zimowy i będę o czasie
czwartek, 10 czerwca 2010
żmija
tylko trochę zawiła
bo się wiła
i zabiła
jad z ust dając
i udając,
że to życie
spływa jej z zębów należycie
i mówiła,
że będzie ogień,
że będą skrzydła
w przestworza do morza
...........................................bo w tej bajce też były smoki
ktoś nie wierzy?
chyba nie święty Jerzy?
środa, 9 czerwca 2010
wtorek, 8 czerwca 2010
trawy
- ... pracy odmęty...
- Nos cię swędzi?
- Tak, pylą trawy...
- ...może jutro? Co?
- Ach, ta wystawa... co lękiem napawa
- Nie dziękuję
- W domu własny lęk na pokaz wystawię,
może go obłaskawię, puste krzesło mu pokażę,
do pełna mu naleję, potem krzywo się zaśmieję
- Tak wiem, że jesteś zajęty
- ... pracy odmęty...
- Nos cię swędzi?
- Tak pylą trawy...
- ... w sobotę potem?
- Ach, te zakupy... torebki i buty
- Nie dziękuję
- Do szafy włożę i już nie nałożę,
a w szafie się ze mnie śmieją,
szale do tańca same szaleją,
gdy moje ręce się załamują
- Tak wiem...
- Nie pytaj skąd wiem!
- Ach, te rozmowy... terapie odnowy, usiąść?
Nie dziękuję
- Ona błyszczący płaszcz włoży,
od rodziny na imieniny
pod nim gładka jest cała, słyszałam,
pewnie już się uczesała
- Nos cię swędzi?
- Tak pylą trawy... dobrej zabawy.
pije mnie
bo
pije mnie życie
uwiera mnie gniecie
ściska mi myśli
jedna o drugą się trze - zapalą się?
nie
ugaszę je
napiję się
rozluźnię się
i ciebie upiję troszeczkę
i wykończę cię nim skończę
wiem
niewiele mi z ciebie zostało
trochę na dnie
i co z tego?
bo pije mnie życie
rozluźnię je
i jeszcze jeden i jeszcze raz
zbroja
tu są kółka, kreski i zera
gnam, zmierzam i zamierzam
dobić, zdobyć
życie przyozdobić
koni mechanicznych mi trzeba
nóg do nieba mi trzeba
gnam, zmierzam i zamierzam
dobić, zdobyć,
życie przyozdobić
plastikowa zbroja ma
pozłacana, aktywowana
gnam, zmierzam i zamierzam
dobić, zdobyć
życie przyozdobić
ofiara mnie nie jara
poniedziałek, 7 czerwca 2010
bar
o czwartej nad ranem
to statek zaczarowany
statek dla nie ustatkowanych
przemierza promile zawile
pod białymi chmurami
dymu kotwicami
na tym statku dla nie ustatkowanych
przygody same się snują
egzotycznie falują
same siebie obiecują
na tym statku dla nie ustatkowanych
między wyspami faktów
do taktu
fantastycznie się czują
balansują
na tym statku dla nie ustatkowanych
burty baru się trzymają
czasem przeciekają
słoną wodę w oczach mają
na tym statku dla nie ustatkowanych
porty eskorty wymagają
rannych taksówek żaglówki
fale bałwanów mijają
jak uciekają
ze statku dla nie ustatkowanych
bo o świcie
jest już rozczarowany
ten bar
co statkiem był dla nie ustatkowanych
oszczędź mnie
bo sam przepiję się cały
nie wydawaj mnie proszę
na świat
sobą podszyty płaszcz masz
nie wyjmuj mnie, schowaj, przechowaj
nie łudź się
mało z ciebie we mnie będzie
choć ciebie przybędzie
oszczędź mnie kochana
bo sam przepiję się cały
nie wydawaj się proszę
za mnie
bądź lepiej wychowana
nie rozliczaj mnie, w kółko nie wyliczaj
nie sprawdzaj mnie
siebie jestem wart, nie ciebie
choć przysięgi pogrzebię
oszczędź mnie kochana
bo sam przepiję się cały
nie wydawaj mi się proszę
taka mała
urosłaś taka dorosła
nie patrz tak na mnie, rady mi nie daj
nie oceniaj mnie
rozmień mnie tylko na dobre
bo wiele mnie dobrego w tobie
oszczędź mnie
mażę
ciemno jest
a ty wyglądasz jak święty w poświacie tego komputera
chyba cię rozstrzelam
i rozmażę się
gdzie jesteś gdzie
jakie zwiedzasz wioski
inne beztroski?
plaże?
chyba się rozmażę
patrz ja w trójwymiarze
stoję tu
byłam mokra teraz schnę
i rozmażę się
połknę łzę
cała się umyłam
czarną rzęsę zostawiłam
rozmaże się
a ty jak święty w poświacie tego komputera
chyba cię rozstrzelam
i
rozmarzę się
sam
przejdę się tam gdzie mnie nie ma
tam pospaceruję i rozejrzę się
i zdziwię się, że spaceruje i się nie denerwuję
pierwszy raz się może się obudzę
i zdziwę się, że się sobą nie nudzę
i byłem tam, gdzie mnie nie było i było miło
niebo było, bo mnie nie było
czyściec sczyścił mnie
piekło zapiekło
ale było miło, bo mnie nie było
darii
w twoją koszulę się wtulę
przytulę się
czule się wtulę, otulę
tulę cię czule
uczulę się
do środka też wejdę
pod skórą się przejdę
nie wyjdę już
czule się wtulę, otulę
utulę cię czule
uczulę się
i w krew ci wejdę
po ciele rozejdę
rozpuszczę, rozpłynę
wtulę się w myśli twe
i poukładam je
pod moją głowę ułożę,
w poprzek się na nich położę
potem wiem
uczulę cię
uczulę cię
i już nie dotkniesz mnie